Blue Zone

Czym kończy się brak edukacji

Ostatnia głośna sprawa pseudo szarlatana, który wykorzystywał naiwność i desperację ludzi, by wyłudzać od nich pieniądze, to niestety symboliczny wyznacznik nie tylko współczesnej Polski, ale szerszego globalnego trendu. To smutne odbicie rzeczywistości, w której wartości takie jak solidarność, empatia czy długofalowe myślenie o przyszłości zostały zmarginalizowane i wyparte przez krótkowzroczną pogoń za zyskiem, kosztem zwykłych ludzi.

To tylko jeden z wielu przykładów tego, jak łatwo jest wykorzystywać ludzką desperację w świecie, który staje się coraz bardziej bezduszny i nastawiony na zysk. Brak rzetelnej wiedzy medycznej oraz ogłupianie społeczeństwa to kolejne problemy, które niestety stały się znakiem rozpoznawczym współczesnego świata, w tym Polski. W czasach C19 i innych kryzysów zdrowotnych wyraźnie było widać, jak łatwo jest manipulować ludźmi, gdy brakuje im podstawowej edukacji medycznej i zrozumienia naukowych mechanizmów. 

Zamiast promować rzetelną wiedzę, często jesteśmy zalewani sprzecznymi informacjami, pseudonaukowymi teoriami i dezinformacją, która wprowadza chaos i strach. W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, brakuje powszechnej edukacji medycznej, która pozwoliłaby ludziom zrozumieć podstawowe zasady funkcjonowania organizmu, udzielania pierwszej pomocy, działania leków czy znaczenia profilaktyki. 

Zamiast tego, społeczeństwo jest często karmione sensacyjnymi nagłówkami, które bardziej służą klikalności niż przekazywaniu prawdy. Media, zwłaszcza te nastawione na ilość kliknięć i szybki zysk, często wyolbrzymiają zagrożenia, strasząc ludzi chorobami, epidemiami czy skutkami ubocznymi, nie przedstawiając przy tym pełnego kontekstu. To prowadzi do sytuacji, w której ludzie boją się nawet wizyty u lekarza, a zamiast tego ufają szkodliwym metodom leczenia czy pseudonaukowym guru. 

Do tego dochodzi ogłupianie społeczeństwa poprzez ciągłe zmiany narracji. Raz jesteśmy straszeni pandemią, raz wojną, raz kryzysem ekonomicznym, a raz zmianami klimatycznymi. Każdy z tych tematów jest oczywiście ważny, ale sposób, w jaki są przedstawiane, często służy bardziej manipulacji niż edukacji. Na przykład, straszenie wojną – czy to poprzez doniesienia medialne, czy wypowiedzi polityków – staje się narzędziem do kontrolowania nastrojów społecznych. 

Ludzie, którzy są ciągle bombardowani informacjami o zagrożeniach, stają się bardziej podatni na manipulację, łatwiej akceptują ograniczenia swoich praw czy zwiększone wydatki na zbrojenia, bojąc się o swoje bezpieczeństwo. To ogłupianie społeczeństwa ma daleko idące konsekwencje. Zamiast krytycznego myślenia i opartych na faktach decyzji, ludzie zaczynają działać pod wpływem emocji, często popadając w skrajności. Jedni wpadają w panikę, inni całkowicie bagatelizują realne zagrożenia. 

Żyjemy w świecie, w którym palenie tytoniu – jednoznacznie udowodniony czynnik rakotwórczy – jest całkowicie legalne. Każdy może kupić, palić i niszczyć swoje zdrowie. Firmy tytoniowe zarabiają miliardy, państwo pobiera podatki, a pacjenctów z rakiem płuc wpisuje się w statystyki.

Ale jeśli chcesz wzmocnić swój organizm w walce z nowotworem – ziołami, dietą, terapiami wspierającymi – nagle stajesz się problemem. Rządzący twierdzą, że „trzeba cię chronić przed szarlatanerią”, że „nie ma dowodów naukowych”, a lekarze, którzy mają odwagę mówić o integracji metod akademickich i naturalnych, są eliminowani, atakowani i zastraszani.

Firmy tytoniowe nie są zagrożone, ale lekarze czy naturopaci, którzy pomagają ludziom, już tak. Jedzenie jest pełne chemii, mikroplastik przenika do żywności i wody, zawiera substancje zaburzające gospodarkę hormonalną. Metale ciężkie, konserwanty, pestycydy – wszystko to codziennie ląduje w naszych organizmach. Substancje powiązane z rakiem i zaburzeniami hormonalnymi – znajdują się w perfumach, plastikowych butelkach i opakowaniach. I co? I nic! Nie są zakazane, nie ma w mediach afer o ich eliminację, bo to nie zagraża interesom wielkich firm.

Czy to nie jest absurd, że istnieją badania jasno potwierdzające szkodliwość niektórych substancji, a mimo to są one całkowicie legalne? A kiedy coś jest naturalne, od razu pojawia się wątpliwość: „Czy są na to dowody naukowe?”. Państwo nie widzi problemu w tym, że używki szkodzą i zabijają ludzi – bo po prostu generują zyski. Ale jeśli ktoś próbuje pomóc człowiekowi w sposób wykraczający poza oficjalne schematy, od razu staje się celem do zniszczenia.

W efekcie społeczeństwo staje się podzielone, a debata publiczna zamienia się w pole bitwy, gdzie fakty przestają mieć znaczenie, a ostatecznie przestaje być istotna siła argumentu i wygrywa argument siły. W takiej sytuacji trudno oczekiwać, że społeczeństwo będzie w stanie skutecznie bronić swoich interesów czy domagać się realnych zmian. Zamiast tego, ludzie są zajęci przetrwaniem w świecie, który wydaje się coraz bardziej nieprzewidywalny i wrogi. A politycy, zamiast rozwiązywać rzeczywiste problemy, często wykorzystują ten strach i dezorientację do swoich celów, odwracając uwagę od prawdziwych wyzwań, takich jak kryzys mieszkaniowy, nierówności społeczne czy upadek służby zdrowia. 

Dlatego tak ważne jest, abyśmy jako społeczeństwo domagali się rzetelnej edukacji, zarówno medycznej, jak i ogólnej, oraz krytycznego myślenia. Bez tego będziemy skazani na życie w świecie, w którym strach i dezinformacja są wykorzystywane jako narzędzia kontroli, a prawdziwe problemy pozostają nierozwiązane.

0
    0
    TWÓJ NIEBIESKI KOSZYK
    Twój koszyk jest pustyPowrót do sklepu
    Scroll to Top